Świadectwo

s. Sylwia Rożek OSC



Powołanie jest dla mnie wielkim darem Boga Ojca, który umiłował mnie odwieczną miłością. Czuję się prowadzona przez Niego drogą wyjątkową i jestem szczęśliwa, że On chce mnie mieć przy sobie.

Kiedy myślałam o życiu zakonnym, to nigdy nie przypuszczałam, że Bóg Ojciec powołuje mnie do życia klauzurowego. Gdyby mi ktoś powiedział, że będę klaryską, to wygląd mojej twarzy mówiłby o tym, że właśnie usłyszałam dobry żart. Właśnie tak! Bóg ma niesamowite poczucie humoru! Jestem tego świadkiem!

Kochałam muzykę, taniec, i wykorzystywałam każdą okazję by pójść potańczyć. Takie wyrażanie siebie było moją pasją.

Kiedy miałam wybrać szkołę średnią postanowiłam, że będzie to szkoła, w której jest tylko kilka klas żeńskich, a reszta to chłopaki:). Powiedziałam Jezusowi, że jeśli przez cały okres szkoły nie znajdzie mi męża, to mogę pomyśleć o życiu zakonnym.

Był to czas, w którym coraz bardziej poznawałam siebie i smak wolności. Dałam sobie spokój ze słuchaniem wewnętrznego głosu – przecież żyłam od jednej dyskoteki do następnejJ. Poznawałam wielu wartościowych chłopaków z którymi dobrze się dogadywałam, ale czułam się przy nich jak ich siostra.

Przed maturą dostałam, od mojej koleżanki propozycję pojechania do sióstr klarysek do Skaryszewa. Nie widziałam sensu takiego wyjazdu, bo były wakacje i coraz więcej okazji i miejsc, w których można by potańczyć. Ona jednak nalegała, że może to dla mnie szansa, by pomyśleć co dalej chcę w życiu robić. Zgodziłam się, ale pod warunkiem, że najpierw idę na dyskotekę. Rano, po krótkim odpoczynku pojechałyśmy stopem do klasztoru. Gdy dojechałyśmy na miejsce i zobaczyłam taki sposób życia sióstr, byłam pełna podziwu dla nich, że właśnie w taki sposób należą całkowicie do Boga.

Wieczorem zupełnie zwyczajnie przyszła mi wewnętrznie taka myśl, że Jezus zaprasza również mnie do szukania Go w tym klasztorze: „jeżeli chcesz …”. Pomyślałam, że trzeba naprawdę być szalonym, żeby oddać się aż tak na przepadłe…

Wróciłam do domu, nikomu o tym nic nie mówiąc. Jednak wewnętrznie wiedziałam, że muszę dać odpowiedź na to zaproszenie i nie mogę pozostać na nie obojętna. Kiedyś podczas tańca przyłapałam się na tym, że śpiewam Jezusowi o miłości - właśnie na dyskotece! On znalazł mnie tam, gdzie była moja pasja! Zrozumiałam, że On chce bym odpowiedziała Jemu TAK – swoim życiem.

Pół roku później, po maturze, byłam w klasztorze. Odkrywam wielki talent jakim jest modlitwa i wpatrywanie się w Oblicze Tego, który mnie wybrał, bo tak chciał. Jego oczy wciąż na mnie patrzą z miłością. W ukryciu uśmiecham się do Niego i szukam Go w zwyczajnych chwilach dnia.